środa, 26 czerwca 2013

Płuca dla Justyny


Oława, 1.06.2013 r
Bo prócz ogniska o coś nam chodzi,
Bo prócz piosenek coś w sercu tkwi.
Bo prócz wędrówki coś trzeba zrobić,
Bo bez Przyjaciół nie można żyć…
Jeśli Druhno, Druhu, dostaliście tego maila, to znaczy, że gdzieś na drodze mojego życia usiedliśmy wokół Ognia. Może byłam Waszą nastoletnią kursantką, a może już razem kształciliśmy przyszłych instruktorów Związku, może przygotowywaliśmy się do udziału w jakimś ważnym harcerskim czy skautowym wydarzeniu, a może biwakowaliśmy gdzieś z naszymi zuchami i harcerzami… Na pewno razem rozpaliliśmy promyki radości w niejednym sercu. Jestem Justyna z Oławy, dawniej Gachowska, dziś Piotrowska
Harcerstwo to nie był mój sposób na życie – to po prostu było moje życie. Mam 34 lata, od 19 prowadzę drużynę. Kiedyś wymarzyłam sobie, że moi harcerze, niezależnie od tego, czy pochodzą z bogatych, czy skromnych rodzin, wszyscy pojadą cieszyć się stuleciem skautingu na Jamboree w Anglii. Po dwóch latach ciężkiej pracy, w sierpniowy poranek 2007 roku odnawialiśmy Przyrzeczenie w gronie skautów z całego świata. Pięć miesięcy później urodziłam Córeczkę Blankę. Najprawdopodobniej ciężki poród wywołał u mnie niemal nie znaną chorobę – tętnicze nadciśnienie płucne. Dwa i pół roku tułaczki po szpitalach i prywatnych gabinetach nie przyniosły właściwej diagnozy – słyszałam, że mam zdrowe serce i płuca (źle opisywano moje tomografy i rezonanse), że mam się zapisać na aerobik i pójść do psychiatry, bo wymyślam sobie chorobę. A ja słabłam z każdym dniem. Jak bardzo jest ze mną źle, zrozumiałam na Zlocie Stulecia Harcerstwa w Krakowie. Nie nadążałam już nie tylko za wędrującą na zajęcia drużyną, ale także za tuptającą po zlotowych dróżkach dwuletnią Córeczką. Zdiagnozowana zostałam trzy tygodnie po zlocie. Dwa i pół roku za późno, chore płuca zniszczyły serce, które w dodatku wykańczałam regularnie wysiłkiem fizycznym zabronionym w mojej chorobie, a zalecanym stale przez nieświadomych lekarzy.
Walki z NFZ o bardzo drogie leki i bardzo uciążliwe leczenie, ciągłe wyjazdy do klinik we Wrocławiu, Warszawie i Otwocku – to moje życie od końce sierpnia 2010 roku. Mimo wszystko nie zrezygnowałam z pracy w szkole i do dziś prowadzę moją ukochaną drużynę, choć nie mogę już z nią nigdzie wyjechać, na miejsca spotkań muszę dotrzeć za nimi samochodem, a podstawowym kryterium mojej obecności gdziekolwiek jest winda. Schody stanowią dziś dla mnie barierę nie do pokonania. Wspierają mnie siostra, mąż i mama.
Od półtora roku wiadomo już, że leczenie w moim przypadku nie przynosi efektów, leki wyniszczyły potwornie mój organizm. Nic w nim już nie działa prawidłowo, a od września mam ogromne wodobrzusze – w mojej jamie brzusznej gromadzi się kilkanaście litrów płynu, mechanicznie ściągany wraca w ciągu kliku dni, przez co stale muszę leżeć w szpitalu i niemal zupełnie nie mogę się już poruszać. Właśnie żegnam się z pracą zawodową, granatowy sznur oddałam mężowi. Na stałe mam podłączoną pompę, która tłoczy mi do płuc substancję, która choć odrobinę rozpycha sklejone żyły. To tak, jak bym stale dostawała chemię.
Moja walka o przeszczep płuc w Polsce to scenariusz na film o trwającej lata bezduszności, niekompetencji i rozpaczy bez szans na szczęśliwe zakończenie. Dwa tygodnie temu, po kolejnym pogorszeniu się stanu zdrowia, moi lekarze napisali do kliniki w Wiedniu. Odpowiedź przyszła w ciągu trzech dni, co już nie mieściło nam się w głowie. Tamtejsi lekarze chcą mnie tam widzieć natychmiast. Zaproponowali mi rodzinny przeszczep płuc. Po raz pierwszy od dawna pojawiła się w moim sercu nadzieja na życie. Polska jednak jest dziwnym krajem – nie podpisała umowy z Eurotransplantem, którą mają inne kraje, dając swoim obywatelom szanse na przeszczepy w całej Europie.
Moje życie jest dziś warte 150 tysięcy euro. Bo bez Przyjaciół nie można żyć…
Mam Mamę, siostrę i męża. Wszyscy jesteśmy nauczycielami. Od początku mojej choroby wszystkie możliwe pieniądze odkładaliśmy, ale leczenie i ciągłe dojazdy były bardzo kosztowne. Mieszkam w TBS-ie. Nie mamy żadnych materialnych
dóbr, które moglibyśmy spieniężyć. 600 tysięcy złotych to kwota, której nikt z nas nie jest sobie w stanie nawet wyobrazić. Z internetu wiem, że były firmy, które sponsorowały w całości przeszczepy w Wiedniu, ale kryzys na rynku wyłączył je z tego działania.
Może Ty Druhno, Druhu znacie jakąś firmę, która w profilu swojej działalności dopuszcza sponsorowanie zabiegów medycznych i moglibyście pomóc w moim wyścigu o życie, który co raz bardziej przegrywam?
Przepraszam, jeśli poczuliście się urażeni, że odważyłam się wysłać do Was ten list. To dla mnie potwornie trudne, dotąd to ja zawsze pomagałam, organizowałam akcje i nigdy nie dopuszczałam nawet myśli, że będę musiała prosić kogokolwiek o pieniądze. Niewielu wiedziało o tym, że choruję. Ale mój lekarz nie pozostawia mi złudzeń, już nie mam czasu. Moi harcerze powiedzieli „druhno, zrobimy akcję, my nie damy rady?” – ale oni nie zdają sobie sprawy, o jak gigantyczną kwotę chodzi i że przecież dokoła tyle ludzi ciągle prosi o pieniądze. A moja Córeczka, jak tylko jestem w domu, podchodzi do mnie do łóżka, głaszcze mnie po buzi i mówi. „mamusiu, ale obiecaj mi, że nie umrzesz…”. Żyję w strasznym cierpieniu, łatwiej by mi było już to skończyć. Ale mi, gdy byłam dzieckiem, zmarł Tatuś, wspaniały instruktor. Wiem, co czuje dziecko po śmierci ukochanego rodzica. Tej pustki nie da się wypełnić niczym.
Justyna Piotrowska

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Wycieczka do Rogoźnicy 22.06.2013











22 czerwca odbyła się wycieczka zuchów na biwak 10 ŚDH Mrówkojady do Rogoźnicy. Mimo początkowych obaw pogodowych, które w trakcie wyjazdu zostały rozwiane wycieczka bardzo dobrze się udała. Po przyjściu na polanę gdzie biwakowali harcerze zuchy mogły podładować energie jedząc drugie śniadanie. Następnie wraz z harcerzami wzięliśmy udział w wielu zabawach. Po nich zuchy zostały podzielone na grupy 6 osobowe, w których miały wędrować podczas gry terenowej wraz z jednym z 4 zastępów harcerskich. Zuchy kolejno pokonywały zadania przygotowane na punktach jak i lepiej zapoznawały się z harcerzami. Po powrocie zuchy mogły spróbować sił z zawieszeniem liny na drzewie co jednak dla nich było nie lada wyzwaniem. Podczas ogniska zuchy mogły zjeść sobie kiełbaskę, którą uprzednio przygotowały nad ogniskiem. Na koniec zuchy całe i zdrowe może lekko podbrudzone wróciły szczęśliwe do domu.

czwartek, 20 czerwca 2013

Zbiórka 18.06.2013

KOMPENDIUM WIEDZY DLA RODZICÓW WYSYŁAJĄCYCH ZUCHY NA OBÓZklikamy w link: 


lista chętnych do zakupy koszulki i czapeczki gromady: -klikamy w link Zapisy do 16.06.2013

do sprzedania spodenki od munduru rozmiar 134 tel kontaktowy 692-488-267

Mamy do oddania mundur zuchowy dla chłopca (bluza)  rozmiar 146 telefon kontaktowy 693 411 162

Zobowiązanie instruktorskie Druha Kuby Pucelika
W czwartek 20.06.2013 Druh Kuba  złożył zobowiązanie instruktorskie i stał się pełnoprawnym instruktorem Związku Harcerstwa Polskiego w stopniu przewodnika. Serdecznie gratulujemy!











Zbiórka 18.06.2013



 Honorowy Przyjaciel Gromady, a zarazem najwspanialsza mama pod słońcem Grażyna Działowska


Honorowy Przyjaciel Gromady dla rodziny Michalik


Honorowy Przyjaciel Gromady dla Pani Chmielarskiej


Honorowy Przyjaciel Gromady dla Pana Tomasza Miłkowskiego





Zuchy podczas bajki "Zambezia"

Zuchy na ostatniej zbiórce oglądały film pt. Zambezia, a Rodzice wzięli udział w zbiórce dla Rodziców w sprawie obozu.
Dzięki Rodzicom posiadamy już 5 telefonów do kontaktów z zuchami na obozie. Prosimy o pożyczenie przez Rodziców suszarek do włosów na czas trwania obozu.


wtorek, 18 czerwca 2013

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Zbiórka 11.06.2013 plus najnowsze informacje



W związku z potrzebą zakupu artykułów harcerskich dla zuchów i wyposażenia na obóz, ustalamy składkę programową na obóz wynosi 35 zł od dziecka ( 7 zł książeczka do gwiazdek, 7,50 zł gwiazdki zuchowe,  7 zł znaczek zucha, pamiątkowy znaczek z obozu, sprawności grupowe oraz indywidualne, materiały programowe oraz gospodarcze na obóz). Składkę wpłacamy u drużynowego na zbiórce do 18.06.2013

22 czerwca 2013 r. Jest organizowana wycieczka zuchowa do Rogoźnicy gdzie wszystkie zuchy będą mogły zobaczyć i poznać 10 ŚDH Mrówkojady i z nią zintegrować, gdyż z 29 ŚDH Dęby zuchy widują się podczas obozu. Jest to też dobry pomysł dla nowych zuchów, które nie dostały jeszcze znaczka zucha aby podczas niej złożyć obietnice zuchową. Jest to także zadanie z próby instruktorskiej dh. Kuby. Koszt wycieczki jest to 25 zł, a wszelkie dodatkowe informację u dh. Kuby. Wstępnie zgłosiło się 16 zuchów.  
TERMIN ZGŁOSZEŃ  I WPŁAT DO 11.06.2013 Zgłaszać zuchy można także telefonicznie do dh Kuby numer niżej przy informacjach o kadrze.

Zbiórka 11.06.2013

Za nami ostatnia zbiórka z cyklu sprawnościowego ogrodnik. Zuchy wzięły udział w teleturnieju, podczas którego przyszło zmierzyć się z kilkoma konkurencjami. Dla zwycięskich szóstek przyszykowaliśmy nagrody. Podczas zbiórki rozmawialiśmy również o obozie i najbliższych wydarzeniach.










środa, 5 czerwca 2013

Zbiórka 04.06.2013


Zbiórka 04.06.2013


Zuchowe meldowanie podczas apelu.








Układanie kwiatkowych puzzli.


Przeszywające spojrzenie Milenki :)



















 Zuchy i efekt końcowy prac.


Szybka zabawa w osiołka.






Druh Kuba dzierżący gitarę.





Śpiewanie piosenki związanej z cyklem sprawnościowym.


Druhna Magda pomagająca zuchom odnajdywać się w tekscie piosenki.
















Prezent w postaci past do zębów od firmy Colgate, za który serdecznie dziękujemy.















Zakończenie zbiórki.



Mocny przytulasek do druhny Magdy. Gdyż była to jej ostatnia zbiórka zuchowa w tym roku ale widzimy się już nie długo na obozie w Niesulicach.

Kolejna zbiórka za nami, na którą przyszło 28 zuchów. Podczas niej zuchy poznawały jakie w Polsce występują kwiaty chronione poprzez ułożenie puzzli z danym kwiatem. Następnie wszyscy, którzy nie znali poznali szyfr czekoladka gdyż do swoich ułożonych wcześniej kwiatów musieli rozszyfrować nazwy. Po wykonaniu zadania zuchy śpiewały piosenke o kwiatku. Na koniec zbiórki każdy zuch otrzymał pastę do zębów, którą zasponsorowała nam firma Colgate, której serdecznie dziękujemy.