środa, 27 września 2017

To już ponad 10 lat:)

Niedawno minęło ponad dziesięć lat od kiedy jestem drużynowym w 23 Świdnickiej Gromadzie Zuchowej "Leśne Duszki". Kiedy myślę wstecz o tym wszystkim, co miało miejsce w tym czasie to muszę przyznać, iż był to bardzo intensywny okres. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę czas na napisanie o tym wszystkim książki. Mnogość doświadczeń i przeżyć podczas 10 lat na funkcji drużynowego równa się 40- tu zwykłych lat życia :) Jednak jak to się zaczęło? No cóż, zaczęło się raczej niewesoło:)

Będąc cztery lata przybocznym w gromadzie "Nibylandia" zostałem poproszony o pomoc w gromadzie "Leśne Duszki". Nie byłem jakimś świetnym przybocznym. Chodziłem na zbiórki i lubiłem przebywać z dziećmi. Praca z zuchami przychodziła mi jakoś naturalnie. W tamtym czasie Leśne Duszki liczyły raptem kilka zuchów, a zbiórki odbywały się w sali lekcyjnej. Sprzętu nie było żadnego, a finanse gromady ograniczały się właściwie do zebrania składek członkowskich. Po kilku tygodniach drużynowa Gosia powiedziała, że już nie będzie ciągnąć tej gromady i albo ja przejmę tą gromadę inaczej będzie zamknięta. Muszę się przyznać, że nie chciałem być drużynowym. No bo jak? Ja mając 17 lat będę odpowiedzialny na kilkunastu zuchów? Rodzice, zbiórki obóz itp. Przecież to sporo trudnych rzeczy. Z takimi myślami zmagałem się przez kilka dni.

Pewnego dnia jak zwykle poszedłem na kolejną zbiórkę. Tam zastałem zaaferowane zuchy, które powiedziały mi, iż druhna Gosia wpadła na chwilę ze łzami w oczach i zostawiła kopertę na biurku. Rzeczywiście na blacie leżała różowa kopertka. Ze zdziwieniem znalazłem w niej sznur drużynowego oraz list. W liście druhna Gosia tłumaczyła, że zuchy i gromada liczą dla niej bardzo dużo  i nie potrafiła przekazać funkcji albo zamknąć gromady. Decyzję muszę podjąć ja i to co dalej będzie zależy już tylko ode mnie. No cóż, popatrzyłem na sznur w mojej ręce, na list momentami rozmyty przez łzy piszącej, a potem na zuchy. Zobaczyłem w ich oczach oczekiwanie na to co zrobimy na zbiórce, na to co będzie. Nie chciałem tych dzieci zawieść, mówiąc, że gromady już nie będzie. Zatem po prostu powiedziałem zuchom - " wychodzi na to, że od dzisiaj drużynowym będę ja" - zuchy wydały okrzyk radości i mocno się przytuliły. Jednym z tych zuchów był Jan Mikuła, który dzisiaj jest naszym przybocznym. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że zacząłem swoją przygodę życia, a jako człowiek rozwinę się właśnie najbardziej przez funkcję drużynowego.

Po załatwieniu formalności w hufcu przyszedł trudny czas rozkręcenia gromady. Rozmowa z Panią Dyrektor, nauczycielką pracującą w naszej klasie. Pamiętam, że otrzymanie szafki do trzymania rzeczy było dla mnie dużym sukcesem:) Wtedy też miała miejsce pierwsza i jedyna rekrutacja w naszej gromadzie. Po wizytach w klasach wraz  z moją pierwszą przyboczną Martą Wójcik na zbiórkę przyszło ponad 50 zuchów! Nikt nie spodziewał się takiej frekwencji. Jednak jakoś już tak było, że w naszej gromadzie było sporo zuchów, które same przychodziły na zbiórki.
Pierwszy rok zuchowy był bardzo intensywny. W między czasie przyszedł czas na kursy i poznawanie metodyki zuchowej w sposób, w jaki jako przyboczny nie przywiązywałem do niej, aż tak dużej uwagi. Wraz z końcem roku zuchowego zbliżał się obóz letni. Mój kolega stojąc na korytarzu słyszał wątpliwości rodziców czy uda się mi przeprowadzić obóz. Nie ma co się dziwić. Chłopak 18-to letni jedzie z dziećmi na dwa tygodnie do lasu. Jednak właśnie dzięki temu pierwszemu udanemu obozowi tak dobrze działa poczta pantoflowa rozsyłana przez rodziców  zadowolonych z naszej gromady.

Nie wiadomo kiedy mijały kolejne tygodnie, miesiące i lata . Nadszedł trudny rok 2010r. czyli remont naszej zuchówki. Wtedy ogromną pomoc okazał mi Piotr Pamuła (mój dawny drużynowy), komenda hufca i rodzice oraz moi przyjaciele. Wspólnymi siłami udało nam się wyremontować naszą zuchówkę, która wcześniej była starym magazynem wszystkiego.

Gromada z każdym rokiem rozwijała się coraz bardziej. Coraz bardziej musiałem też układać swoje życie, aby połączyć prowadzenie gromady ze studiami, pracą zarobkową, prowadzeniem fundacji, wyjazdami jako wolontariusz - nauczyciel języka angielskiego do Mongolii czy Laosu oraz na studia do Portugalii. Każdego roku największe oparcie miałem w kadrze gromady. Przyszedł czas na momenty najtrudniejsze czyli wybudowanie domu oraz założenie rodziny. Bardzo dziękuję mojej Żonie za akceptacje mojej pasji oraz zrozumienie dla wiecznie załadowanego poddasza oraz tolerowania mnóstwa dziwnych rzeczy gromady, które trzymam w domu:)

Był taki czas, że gromada była jedyną w naszym hufcu, a gromadę przez pół roku prowadziłem sam. To przyboczni, którzy co jakiś czas odchodzili własną drogą, tworzyli unikalny klimat w naszej grupie. Drużynowy bez przybocznych nie zrobi za wiele. Ja potrzebowałem z każdym rokiem ich coraz więcej, gdyż coraz więcej było też zuchów. W miedzy czasie uczyliśmy też chętnych, aby po jakimś czasie pracowali w swoich gromadach.

Lata kolejne to lata okrzepnięcia gromady. Stawiania na jakość. Dopracowaliśmy naszą wychowawczą metodę oraz rozwiązania na obozach. Zaczęliśmy działać na zewnątrz. Jako instruktor ZHP realizowałem próbę na przewodnika, podharcmistrza, a potem harcmistrza. Realizacja tych prób wiązała się wieloma działaniami na zewnątrz. Zaczęliśmy brać udział w konkurach i zdobywać chorągwiane i ogólnopolskie stopnie i odznaki. W końcu w 2015 i 2016 roku gromada wygrała dwa razy Ogólnopolski Turniej Gromad zostając najlepszą gromadą w całej Polsce.

Przez te lata odnosiłem sukcesy, ale  popełniałem też  błędy, ponosiłem porażki i otrzymywałem również od życia  ciosy. Jednak te wszystkie rzeczy sprawiały, że stawałem się mądrzejszy i bardziej dorosły. Hartowały. Dzisiaj nie wyobrażam sobie, iż moje życie mogło potoczyć się inaczej i dziękuję mojemu harcerskiemu wychowaniu w drużynie Dęby i druhowi Piotrowi, iż we właściwym momencie podjąłem właściwą decyzję i zostałem drużynowym.

Aktualnie mamy rok 2017. Gromada istnieje od 1999r. czyli już ponad 18 lat! Gromada miała trzech drużynowych, sporo przybocznych oraz mnóstwo zuchów, które przewinęły się przez nasze szeregi. Nasze zuchy są drużynowymi, przybocznymi i świetnymi harcerzami. Gromada posiada pełną obrzędowość, stabilne finanse, bierze udział w wielu rajdach i wyjazdach oraz jeździ na zimowiska i obozy. Jednym z naszych skarbów są Rodzice! I nie zamierzamy Państwa nigdzie zakopywać!. Państwa pomoc i zaangażowanie od lat dla gromady to jej napędowa siła.  Aktualnie mamy też ośmioro wspaniałych przybocznych. Każdy z nich jest oryginalny i daje od siebie unikalną cząstkę, która tworzy całość naszej gromady. Bardzo Wam dziękuję, za wspólne prowadzenie naszej jednostki.

Zatem czego sobie życzyć? Myślę, że najważniejsze, aby cały czas mocno płonął w nas zuchowy ogień radości. Byśmy mieli siłę i zdrowie na zuchowe harce. Aby zuchy czuły się tak, jak jeden z naszych zuchów kiedyś powiedział : "Druhu, ja nie wiem co tu się takiego dzieje, ale jest super!"

Czuwaj!
hm. Michał Działowski HR
Drużynowy 23 ŚGZ Leśne Duszki



5 komentarzy :

  1. Pięknie napisane.....aż się łezka zakreciła w oku. Ja proponuje jednak napisanie tej książki, z checią przeczytam, i innym polecę lekturę. Cieszę się ze wczoraj byłam na zebraniu, uświadomiłam sobie ze warto posyłać dziecko na zbiórki. Przez xhwile mieliśmy wątpliwości, niektóre zuchy zrezygnowały a niektórzy odeszły do harcerzy.....my zostajemy.
    Mama Zucha Szymona C.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję tylu lat świetnej pracy! Życzę sukcesów na przyszłość. Czuwaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję wytrwałości, zaangażowania , chęci , wspaniałych przybocznych , których by nie było bez druha Michała.
    Książka to chyba dobry pomysł ...:)
    Podziwiam za zaangażowanie cały zespół.
    Życzę kolejnych pełnych wrażeń 10 lat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Michał,

    pięknie napisane a dlatego pięknie, że napisało to samo zuchowe życie.
    Gratulacje za wytrwałość, twój patriotyzm a także wielką miłość do naszych dzieci.
    Trzymaj się drogi Liderze.

    Tomek

    OdpowiedzUsuń
  5. Michał,

    pięknie napisane a dlatego pięknie, że napisało to samo zuchowe życie.
    Gratulacje za wytrwałość, twój patriotyzm a także wielką miłość do naszych dzieci.
    Trzymaj się drogi Liderze.

    Tomek

    OdpowiedzUsuń